W środę 24 czerwca o 15 wybrałem się na cmęntarz
gdyż w wtorek był dzień ojca
jak wychodziłem z domu i czekałem na taksówkw
podszedł do mnie piesek mały młody
i powąchał mnie potem wsiadłem do taxi
za tym że mnie nie ugryzł świadczą
1- nie poczułem bólu
2- w czwartek oglądano nogi w gabinecie zabiegowym czysto
3- oglądał to samo LD
pojechałem na cmentarz na cmentarzu musiałem zaliczyć wc 3 razy
po powrocie z cmęntarza prawie takiego samego psa ( 90 % )widziałem u sąsiada , okazało się piesek bardzo dobrze zadbany a najważniejsze szczepiony
poza tym za godzinę zaczeło boleć mnie gardło
wpadłem w panikę
wieczorem dzwoniłem w 2 miejsca i potwoerdzono ze mi się nic nie stanie
w Czwartek dzwoniłem do XXXXX , na odział zakaźny w wadowicach
i jeszcze w dwa miejsca to samo
nic panu nie będzie
Byłem też w gabinecie zabiegowym naszej przychodni
czysto
mówiłem też o tym zaufanemu lekarzowi
powiedziała ze warjuje
Chciałem się zaszczepić przeciwko wściekliźnie
ale ordynator odziału zakaźnego który mnie zna
( to nie pierwsza sprawa w związku z wścieklizną ) nie zgodził się
udałem się więc do poradni zdrowia psychicznego
tutaj zostałem zapisany do psychologa
W piątek rano byłem u ld oglądał nogę
czysto
powiedział że wariuje
o 13:30 byŁem 60 minut u poni psycholog
trochę psrzeszło
ale ciagle przychodzą mi myśli
1- ze widzę siebie w trumnie
2- ze zachoruje na wścieklizne
3- przeżywam tą chorobę
4- wczuwam się w to
To na razie tyle wstępu
Może troszkę słóch otuchy od was ~Jacek Tusuński
bad ~WesleyPl